W dzisiejszym wideoinformatorze zajrzymy do parku kieszonkowego oraz na Lubańską Noc Muzeów.
Wiosna sprzyja spędzaniu czasu na świeżym powietrzu. W mieście powodzeniem cieszą się parki i skwery, które cieszą oko, pełnią funkcje społeczne, ale mają też znaczenie ekologiczne.
Kiedy jedni łapią oddech w miłych okolicznościach przyrody, inni spacerują ścieżkami historii. Poznawaniu przeszłości sprzyja wydarzenie otwierające muzealne podwoje dla szerokiej publiczności.
Urocze parki kieszonkowe stały się sposobem na zagospodarowanie niewielkich skrawków zieleni na terenie naszego miasta.
– Generalnie zasada jest taka, że staramy się zagospodarować na nowo te miejsca, które z różnych powodów, przepraszam za sformułowanie, są martwe. Czyli one były zielone, były ławeczki, ale niewiele osób chciało tam usiąść, odpocząć ze względu na to, że otoczenie nie zachęcało do tego – opowiadał Arkadiusz Słowiński, Burmistrz Miasta Lubań.
Kolejny kolorowy skwer powstaje właśnie u zbiegu ulic Bankowej i Stanisława Staszica.
Nowo wytyczona alejka, drzewa, krzewy i mnóstwo roślin miododajnych sprawią, że miejsce stanie się przystanią nie tylko dla spragnionych odpoczynku lubanian.
– Na tym skwerze zostaną zamontowane hotele dla owadów zapylających, typu pszczoły samotnice, które głównie właśnie w takich hotelikach lubią sobie gniazdować. Poprzez to, że zostaną posadzone rośliny bardzo kwitnące, bardzo kolorowe, w różnych okresach kwitnące, zostaną przyciągnięte też innego typu zapylacze: motyle, trzmiele… – tłumaczyła Regina Czerner, inspektor z Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej.
Okoliczni mieszkańcy z zadowoleniem obserwują zachodzące zmiany.
– Takie zakątki małe ładnie wyglądają. Uważam, że więcej powinno takich powstawać zakąteczków – oceniła pani Ewa z Lubania.
– Zmienia wygląd miasta – to jest raz, zieleni nie za dużo nigdy i oko cieszy. Kwiaty i młode kobiety to cieszą oko – dodał pan Witold z Lubania.
Majowy weekend z Nocą Muzeów i zlotem foodtracków przyciągnął do centrum miasta tłumy mieszkańców spragnionych strawy dla ciała i ducha.
Lubańskie Muzeum Regionalne otworzyło swoje podwoje na trzy dni, podczas których można było odwiedzić ekspozycję w ratuszu wraz z nowo otwartą wystawą, której historia jest równie interesująca, jak ona sama.
– Dzisiaj mamy premierę nowej wystawy „Salon Erny Brauns”. Jest to wystawa poświęcona mieszkaniu razem z wyposażeniem z lat 40., które z Lubania wyemigrowało do Warszawy po wojnie i w zeszłym roku udało się to całe wyposażenie odzyskać jakby – opowiadała Milena Sochańska z Muzeum Regionalnego w Lubaniu.
Ciekawi jedynej w swoim rodzaju panoramy miasta, mogli wspiąć się po 123 stopniach na Wieżę Bracką, po drodze wstępując na wystawę „Minerały Zachodnich Sudetów”. Oprócz skarbów Ziemi, można było tam zobaczyć owady pod mikroskopem. Z możliwości darmowego zwiedzania korzystały zarówno dzieci jak i dorośli, w tym uczestniczki odbywającego się niedaleko wieczoru panieńskiego.
Członkowie Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc zaprosili uczestników imprezy do schronu pod Parkiem Niepodległości, gdzie można było obejrzeć unikatowe eksponaty nawiązujące do wojennej historii Lubania.
– Podoba się, w ogóle to jesteśmy zaskoczeni, że tu jest taki schron. Przyjechaliśmy właściwie do rodziny i przypadkowo odkryliśmy takie miejsce, więc jesteśmy pod wrażeniem – mówili państwo Aleksander i Joanna z Chorzowa.
– Mała akurat lubi wszystko, co związane z historią, tak że jej się bardzo podoba – dodała pani Dominika, mama Leny ze Zgorzelca.
Stowarzyszenie zorganizowało też stoisko, na którym prezentowane były militaria i mundury wojsk amerykańskich, pruskich, niemieckich, polskich czy rosyjskich z różnych epok historycznych.
Na zwiedzających czekała także Sala Tradycji w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej, gdzie można było zapoznać się m.in. z historią polskich formacji granicznych czy obejrzeć sztandary rozformowanych jednostek chroniących granic.
Noc Muzeów to jedna z imprez, w której mieszkańcy naszego miasta biorą udział wyjątkowo chętnie.
– Bardzo mi się podoba, jestem zadowolona. Byłam już na Wieży Brackiej, byłam w muzeum, rozwiązałam krzyżówkę i dostałam nagrodę, więc jestem naprawdę, naprawdę bardzo zadowolona – dzieliła się wrażeniami pani Anita z Lubania.
Nad hasłami muzealnej krzyżówki trudziło się przeszło 4 tysiące osób, a wszystkich turystów było z pewnością jeszcze więcej.
W tym roku dodatkową zachęta do wyjścia z domu był trzydniowy zlot Żarciowozów.
– Podoba mi się bardzo, fajne takie eventy zawsze są. Próbowałem churrosy, niestety nie dorównują tym hiszpańskim, ale są blisko. I jeszcze właśnie sobie jem quesadillę z kaktusem, co jest naprawdę ciekawym doświadczeniem w sumie – nadmienił pan Jakub z Lubania.
Przez 3 dni wokół lubańskiego ratusza przewinęło się wielu lubanian. Jak jesteśmy widziani z perspektywy okienka foodtracka?
– Bardzo dobrze wypadacie, jeśli chodzi o liczebność, jeśli chodzi tu przede wszystkim o kulturę, tak? Nie ma jakichś takich incydentów jak… Ja jestem ze Śląska, powiem panu szczerze, i tam często jest… nie jest tak mile, jak u Was, o tak to określę. Dlatego ja jestem bardzo zadowolony, nie? – mówił pan Łukasz Tokarski, Żarciowozy.
Z Żarciowozami spotkamy się ponownie w lipcu podczas Sudeckiego Festiwalu Minerałów. Może wtedy spełnimy oczekiwania pani Katarzyny?
– Ciekawe, ale więcej wegetariańskich powinno być, mój osobisty postulat, wszystko z mięsem, bo tu same burgery - mówiła pani Katarzyna z Lubania.
(ŁCR)